Charlie musi umrzeć

Data:

Od razu pomyślałam, że projekt ten musiał zapowiadać się naprawdę ciekawie, skoro nieświadczonemu i nieznanemu reżyserowi postanowili poddać się tacy aktorzy jak Shia LaBeouf, Evan Rachel Wood, Mads Mikkelsen czy Melissa Leo. Z wielkim zaciekawieniem zabrałam się za oglądanie, również dlatego, że film nominowany był do nagrody głównej na Berlinale, a to wyróżnienie bardzo sobie cenię.

Jakie było moje rozczarowanie gdy początek filmu okazał się być dziwaczny, groteskowy i alternatywny na siłę. Nie w moim guście. Pomyślałam, że skoro zaczęłam to dociągnę oglądanie do końca, ale nie miałam już żadnych oczekiwań. Jednak w miarę rozwijania się fabuły, obraz zaczął mnie zaskakująco wciągać. Kakofonia dźwięków i obrazów, niezwykła ironia i początkowy bezsens bardzo szybko nabierały sensu i smaku.

Nie udałoby się to bez wyśmienitego aktorstwa, zwłaszcza zeszłoroczny zdobywca Złotej Palmy był jak zwykle charyzmatyczny, wręcz wyborny, a całości domykała jedna z moich ulubionych aktorek – Melissa Leo, która choć miała naprawdę małą rolę to i tak udało jej się mocno zaznaczyć swoją obecność. Historia miłosna neurotycznego Amerykanina i Rumunki z przeszłością okazała się być odrealnioną i wzniosłą pochwałą przypadków oraz życia chwilą obecną, a wszelkie nieudane chwyty z pierwszych minut filmu zostały w dalszej części wyeliminowane lub ograniczone do minimum.

Ostatecznie „The Necessary Death of Charlie Countryman” okazał się być filmem zharmonizowanym, nakręconym konsekwentnie pod dyktando jednego, odważnego pomysłu. Nie brakuje tam skrajności – od pełnych radości nocnych biegów przez miasto po prawdziwą i przekonywującą przemoc, od popadania w melancholię do zmierzenia się z rzeczywistością. Obraz wypełniony jest niezwykłą energią i pędzi w zawrotnym tempie, nie wiem nawet czy możliwe jest, by przy takim tempie dociągnąć wszystkie sprawy merytoryczne. Niemniej jednak mimo kilku nadużyć na umyśle widza, film ten jest godny polecenia i naprawdę dobrze się ogląda. Warto też zobaczyć Shia LaBeoufa w nieco odważniejszym wydaniu zanim opadną nam szczęki przy „Nimfomance”.

Zwiastun: